Content area
Full Text
I.
Tytuł niniejszego artykułu nawiązuje do jednej z najważniejszych książek fîlozofîcznoprawnych współczesnego prawoznawstwa, a użycie go (tu w formie parafrazy) nie oznacza, że w poniższych partiach tego artykułu będzie miało miejsce omówienie jej treści, czy też nastąpi jej krytyka lub polemika. Przywołanie tego zwrotu ma zupełnie inne powody. Po pierwsze książka Jürgena Habermasa1 stanowiła istotną inspirację dla dokonywanych przeze mnie wysiłków intelektualnych, które w ostatnich latach polegały na próbie przebadania zagadnień tradycyjnie zaliczanych do zakresu fundamentalnych pytań nie tylko w obszarze samej teorii i filozofii prawa, ale w ogóle w szeroko rozumianej intelektualnej aktywności człowieka, którą nazywamy filozofią - głównie w kwestiach zagadnień ontologicznych (i to przede wszystkim w stosunku do prawa). Już od wielu lat podejmuję próby uporządkowania aparatu pojęciowego stanowiącego narzędzie analiz pojęcia prawa, ale w stosunku do niektórych rozwiązań można byłoby przytoczyć słowa innego wybitnego współczesnego filozofia (Ernsta Tugendhata) tj., że w niektórych obszarach cały czas ponoszę klęskę, a każdą kolejną próbę podejmuję w tym miejscu, w którym utknęła poprzednia2. Oczywiście słów o ponoszeniu klęski nie należy tu traktować do słownie, ale bardziej emocjonalnie, gdyż biorąc pod uwagę dziedzinę wiedzy jaką jest filozofia prawa to „ponoszenie klęski" nie powinno napawać pesymizmem - bo w końcu na tym polega specyfika myślenia filozoficznego, tj. że podejmuje się ono zagadnień najtrudniejszych (fundamentalnych, metaprawnych), co chroni tym samym prawoznawstwo przed dogmatami i ideologiami3. A zatem przytaczając słowa E. Tugendhata głównie chodzi mi o to, że rezultaty poznawcze pojawiające się w ramach filozofii prawa wymagają jeszcze wielu analiz.
Po drugie, Habermas w powoływanej pracy zawarł wiele niezwykle trafnych spostrzeżeń, które pozwoliły mi na nowo rozwiązać interesujące mnie zagadnienia w sposób - przynajmniej w mojej ocenie - lepszy czy poprawniejszy, co nie znaczy, że ostateczny, bo przecież, jak podkreśla za Sokratesem, Platonem i Arystotelesem kolejna wybitna postać myślenia filozoficznego - Hannah Arendt: ostateczna prawda nie mieści się w słowach, ale w zdziwieniu i pytaniach ostatecznych, na które już nie można odpowiedzieć, tym niemniej, należy je podejmować i próbować się z nimi zmierzyć4. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie uczynię z filozofii prawa, tak jak chciał tego Edmund Husserl, nauki ścisłej5, bo przecież
wśród problemów formułowanych przez człowieka szczególną rolę w jego życiu odgrywają te, które nie dają się w pełni rozwiązać, lecz których cechą jest „konieczność rozwiązywania"6.
Ostatnią...