Content area
Full Text
Wrytmie kubanskiej muzyki - a jest jej duzo, mambo, cza cza, rumba, bolero, wsumie chyba ze czterdziesci numerów - Andy Garcia, aktor debiutujacy jako rezyser, odslania nostalgiczny obraz Hawany lat 50. ubieglego wieku. Swojego miasta. Wyemigrowal z Kuby wraz z rodzina, kiedy rzady objal Fidel Castro. Dlugo, juz jako gwiazdor o swiatowej renomie, staral sie o pieniadze na realizacje tego filmu. Najpierw udalo mu sie zrobic krótki dokument - hold dla Israela Lopeza "Cachao", jednego zwspóltwórców mambo. Geniusza kubanskiej muzyki. A potem fabule. O Hawanie, miescie utraconym. Wbrew prostocie opowiesci, nie tak latwo ja zdefiniowac. Jest to film pelen meandrów prowadzacych wróznych kierunkach. Troche historia rodzinna, troche opowiesc o milosci niemozliwej, ale troche tez film polityczny, surowo osadzajacy zarówno rezim Batisty, jak i rezim Fidela Castro. Realistyczny i stylizowany jednoczesnie. Nie mógl byc krecony na Kubie, to oczywiste. Scenerii dostarczyla Dominikana, co jakis czas pojawiaja sie tez czarno-biale materialy kronikalne. A takze wielu legendarnych muzyków kubanskich. Tancza i spiewaja. To wszystko stwarza klimat autentyzmu.
Andy Garcia gra we wlasnym filmie role Fico Fellove, wlasciciela modnego klubu El Tropico. Jest synem bogatej rodziny, ma dwóch braci, których wkrótce porwa rewolucyjne idee. On sam jest raczej apolityczny....